Kredyty studenckie: zbawienie czy zmartwienie?

Kredyt studencki nie spełnia swojej roli. Ani nie pomaga najbiedniejszym, ani nie zachęca do podejmowania studiów – twierdzą eksperci.

Do 15 lutego 2014 r. banki poinformują studentów, czy przyznają im pożyczki. Młodzi ludzie powinni jednak dobrze się zastanowić przed podpisaniem umowy.

– Zainteresowana osoba powinna zdawać sobie sprawę, że kredyt w pewnym momencie trzeba będzie zacząć spłacać – mówi Adam Szot, rzecznik praw studenta.

Preferencyjne zasady wsparcia dotyczą tylko pożyczkobiorców, którzy spełnią w trakcie nauki określone warunki. Aby móc z nich skorzystać, trzeba ukończyć studia. W przeciwnym razie bank będzie domagał się spłaty kredytu od razu, a nie z dwuletnim terminem karencji. Osoby, które nie zdobędą dyplomu, nie skorzystają też z preferencyjnego oprocentowania. To tylko niektóre pułapki kredytu na naukę.

– Rzeczywiście zdarza się tak, że studenci nie zawsze zdają sprawę z możliwości utraty tych preferencyjnych warunków i z ryzyka, z jakim wiąże się zaciągniecie pożyczki. Przecież rozpoczynając studia, nie mają gwarancji, że je ukończą, a wtedy mogą stracić korzystne warunki pożyczki – mówi Piotr Müller, przewodniczący Parlamentu Studentów Rzeczypospolitej Polskiej.

Więcej w serwisach DGP